W przełyku czuję potężną kulkę ohydnego braku papierosa, od wczorajszej nocy.
Wiem, że jedyny sposób na pozbycie się tego wrażenia to cudowne wciągnięcie
porcji dymu. Ale ponieważ przeżyłam już kilkanaście godzin bez, głupio by było
tak teraz, ‘poproszę pall malle lajty’. I cała męka na marne.
Mam cholerną ochotę pójść do łazienki i wyrzygać wszystko co zjadłam, usiłując
pozbyć się głodu fajek.
Jestem agresywna, drażliwa, wściekła, upiornie późno, a nadal jedynie
przyglądam się stosom notatek z fonetyki.
Egzamin jutro rano.
Nie ogarniam.
Chcę już tylko swój świat, swoje kredki, zaczynają przytłaczać cudze problemy,
jakbym mało miała własnych. Bycie silną za siebie i za innych chyba przerasta
moje możliwości, coraz mocniej odczuwam potrzebę powyrzynania wszystkich,
którzy w jakikolwiek sposób przyczyniają się do tego stanu.
Zgadnij, na którym miejscu listy znalazłbyś swoje imię.
.
.
.
Spraw, żeby dzisiaj było jeszcze wczoraj i za oknem świeciło słońce.
Spraw, żeby pewne dni nie stały się nigdy.
Żebym mogła czuć teraz twój zapach.
/Z resztek przeszłości pokój wietrzę.
Wypędzam niedobre echo.
...kolejna próba wyciszenia się spełzła na niczym, dalej rzucam w siebie
narzędziami ostrymi, dookoła błyskawice i potępieńcze jęki.
Boże, dlaczego jestem idiotką?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz