Odwiedziłam solarium, czas zamazać trochę chorobliwą bladość.
Zmieniłam fryzurę, na głowie mam rudoczerwony
kasztan. Dobrze mi z oczami umalowanymi kredką, z koralowymi kolczykami
w uszach. W spódnicy, bluzce. Całkiem
mroczna.
.
Potrzebuję mężczyzny mojego życia, chętnie brodatego i długowłosego metala w
skórze. Może być jak ten, z którym wymieniałam niby przypadkowe spojrzenia na
przystanku.
Próby bezpośredniego patrzenia sobie w oczy nie wygrało żadne z nas.
Uśmiechnęliśmy się jednocześnie.
Wysiadając, zobaczyłam jak czarująco rozmawia z metalową panną.
Zerknęłam do niego na pożegnanie.
Odzerknął.
A potem brodząc w roztaplanym śniegu, smętnie wróciłam do mieszkania.
.
Pies w okolicach lewego boku, kot na zgięciu kolan.
Smutek.
Uciec, tylko… gdzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz