sobota, 9 grudnia 2006

Ulotnie.

Deszcz padał, kiedy siedziałyśmy przy okrągłym stoliku nad dwoma kawami z czekoladą i lodami.
Mam nową czerwoną świeczkę - gdybyś nie istniała, to koniecznie trzeba by cię wymyślić, Natalio.

Między rozmowami o wszystkim zrobiłam w szklanej popielniczce popiołowe serce.
Potem dmuchnęłam. Dźgnęłam je końcem łyżeczki.
Telefonem pstryknęłam zdjęcia.

Co mi zostało?

Tak, to mało skomplikowana metafora.

Nie musisz nić mówić.
My obie lubimy przytulać się do ścian.
.
Trawa pod drzewem koło śmietnika była niebieska, w domu czekał bałagan, szczury i Iskra.
Kilka mejli. Wiele słów
- brakuje mi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz