Bose stopy wystają spod kołdry, leżą na stole, rytmicznie manewruję, by nie
zrzucić butelki z bambusem, pies doprasza się pieszczot, wszystko-poza-mną,
liczy się tylko bambus, butelka, pies, odbijające się w szybie światło, głos
błąkający się w najgłębszych zakamarkach, pełna wspomnień.
Pas assez de toi!
I jak znam życie, nie pojawię się jutro na uczelni.
I wcale nie jest mi dobrze.
Pas assez de toi!
I jak znam życie, nie pojawię się jutro na uczelni.
I wcale nie jest mi dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz