Kudłacz wyciąga na spacer, przez otwarte okno wpuszczamy do mieszkania zapach jesienno-wiosennego miasta, powietrze miesza się z papierosowym dymem i geranium, kupionym za 5zł od staruszki siedzącej na rozkładanym stołeczku przy skrzyżowaniu Broniewskiego i Rzgowskiej.
Kaszlę, kaszlę, kaszlę, nie wiem czy to nadal cholerne zapalenie gardła, czy wczorajszy dzień i noc, 2 paczki fajek i wino.
Z ubiegłotygodniowego jednego kolosa zrobiły się trzy w przyszłym, będzie źle, będzie źle, Tristan et Iseult nie wciągają, nudzą nieprzeciętnie starofrancurzczyzną, ‘masz strasznie dużo znajomych’, powiedział w łóżku Maciek, czy na pewno mówimy o tej samej kasi, co to niedawno kumplowała się głównie z samą sobą?
Chyba innej, tamtą trafił szlag, pieprzona grzeczna dziewczynka i jej cierniowy kolec w mózgu, żyj, żyj, na boga, życie ci przez palce ucieka, ile można umierać.
Tańcz, tańcz, czytaj, Tuwim, Rayuela, skacz, graj i baw się, nie myśl, że jutro, kolejny dzień przyjdzie niezależnie od tego czy ty się obudzisz, więc pamiętaj, stara duszo, świat się nie skończy choćby dlatego, by zrobić ci na złość!
I tak, masz 20metrów kwadratowych swojej wychuchanej życiowej przestrzeni, która rozciąga się czasem do ram Śródmieścia, Bałut, uczelni, ż-wskiego domu, podwórka, półki z ulubionymi książkami, fikusem nie mieszczącym się od lat na parapecie, gdzie jesteś, grzeczna dziewczynko, co się z tobą stało, kto cię skrzywdził, nieważne, tańcz, śmiej się i pluj mu w twarz, śpiewaj i krzycz waląc pięścią w ścianę, jest dobrze, dobrze tak, oswajamy samotność, samotność z człowiekiem gdzieś tam, z wieloma ludźmi, ty wiesz, że oni chcieliby cię mieć, a ty, miej najpierw siebie, pamiętaj, nie daj się jebanemu życiu, śmiej się i tańcz, nie daj się, nie-daj, zapomnij, przytul psa.
Poszeptaj mi słodko do ucha. Tęsknię.
.
Tak, ja wiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz