Najprzyjemniejszym
elementem pierwszych obchodów tzw. dni mojej rodzinnej miejscowości (skądinąd
rocznicowych, bo równo 940 lat temu pojawiła się pierwsza wzmianka o prężnie
rozwijającym się grodzie, dorównującym ówczesnym znaczącym polskim miastom, a
gdyby nie wredni Szwedzi w 1655 i później car Aleksander II w 1869… ech,
historia…) był jak dla mnie kiermasz książek z biblioteki, na którym nabyłam w
sumie 20 pozycji za całe 19 zł. I teraz coś ciężko zabrać się za ‘Zbrodnie i
karę’ (czytaną po raz n-ty, chociaż prof. A. i tak będzie niezadowolona), bo
wciągnęła ‘Radosna twórczość’ Afanasjewa. A ci tam, na zewnątrz, co się jeszcze
bawią, to mogliby naprawdę o parę tonów ciszej, bo trochę przeszkadza ich wycie
mieszające się ze szczurzymi harcami i Nosowską w winampie.
.
Macica wykręca mi się we wszystkie strony.
To będzie bardzo dobra noc, naprawdę, bardzo dobra noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz