/ale jak ta romanistyka będzie szła jak zdawanie prawa jazdy, to nie
pozostanie nic innego, tylko się pociąć/
.
.
.
A wczoraj dzień był pyszny, lub wyborny, jak powiedziałby z pewnością Dominik (który ogólnie wraca niebawem ze Stanów i chce się ze mną spotkać, co - bądźmy szczerzy – widzi mi się raczej średnio).
Jak już wreszcie po dwóch godzinach prażenia się w nerwach na słońcu oblałam po raz trzeci, tym razem na mieście, poklęłam sobie w duchu na egzaminatora, podziękowałam sympatycznemu chłopakowi za propozycję wspólnego wyjarania połowy papierosa, poprzysięgłam, że jak już kiedyś uda mi się zdać – w życiu nie przejadę nawet przez parszywe miasto zwane Piotrkowem Trybunalskim, szybkim marszem przebyłam w 40 minut drogę z ulicy Glinianej do śmierdzącego szczynami alkoholika dworca (ok.4 km ,
przy czym rzecz jasna komunikacja miejska jeżdżąca średnio raz na godzinę
zdążyła mi pomachać przed nosem i zwiać zanim zdążyłam dobiec do przystanku, na
co wpływ niebagatelny miały przyciasne trampki i obciążenie w postaci
załadowanego plecaka, torby i reklamówki, która oczywiście rozwaliła się przy
pierwszej okazji, rozpaćkując wśród świeżo wypranych ciuchów nektarynkę), do
dworca skąd chwilę wcześniej odjechały dwa autobusy do Łodzi, posiedziałam więc
godzinę ze słuchawkami w uszach, a wysiadając na Fabrycznym nie wiedziałam
śmiać się płakać czy co tam jeszcze, a żeby było całkiem fajnie w bursie
zarządzono spotkanie informacyjne grupy, z odczytaniem statutu i regulaminu włącznie.
Aż dziw bierze, że nie musiałam jeszcze kwitnąć ze trzy godziny w łazience w oczekiwaniu na wolny prysznic.
.
.
.
A wczoraj dzień był pyszny, lub wyborny, jak powiedziałby z pewnością Dominik (który ogólnie wraca niebawem ze Stanów i chce się ze mną spotkać, co - bądźmy szczerzy – widzi mi się raczej średnio).
Jak już wreszcie po dwóch godzinach prażenia się w nerwach na słońcu oblałam po raz trzeci, tym razem na mieście, poklęłam sobie w duchu na egzaminatora, podziękowałam sympatycznemu chłopakowi za propozycję wspólnego wyjarania połowy papierosa, poprzysięgłam, że jak już kiedyś uda mi się zdać – w życiu nie przejadę nawet przez parszywe miasto zwane Piotrkowem Trybunalskim, szybkim marszem przebyłam w 40 minut drogę z ulicy Glinianej do śmierdzącego szczynami alkoholika dworca (ok.
Aż dziw bierze, że nie musiałam jeszcze kwitnąć ze trzy godziny w łazience w oczekiwaniu na wolny prysznic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz