sobota, 6 maja 2006

…sza.

Wiem tylko, że jest późno, że z głośników sączy się powoli muzyka, laptop leży na kolanach, kołdra nie grzeje tak jak powinna a ja nie uczę się na poniedziałkowy matury ciąg dalszy.

Zadzwonił po angielskim, bo wczoraj prosiłam, żeby odezwał się jak już skończy pisać. Dlatego zadzwonił. Dlatego teraz niecierpliwie uciekam myślami do niego, chociaż pewnie już śpi, a może na świetlicy ogląda         z Danielem telewizję. Telefon leży gdzieś pod poduszką. Obrzydliwie cichy.
Wiem tylko, że od tamtej krótkiej rozmowy nie odezwał się w żaden sposób, że znowu – tak zwyczajnie mnie olał.
Klnę jak szewc, palę jak głupia, i ciągle nie rozumiem, jak to jest, że kiedy przychodzi, potrafi być jak kiedyś i jak zawsze, ale wystarczy że ja pojawię się w niewygodnym dla niego momencie, a już źle, nie tak i ‘daj mi spokój’.

Ale nic to.
Czekam.

I tym razem nie napiszę do niego pierwsza.
/zajebiście mi smutno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz