Siedzieliśmy na korytarzu. Rzemyk, który nosiłam na prawym nadgarstku od dwóch lat, parzył.
Jeszcze do
dziś bolało.
Damian.
Wziął mnie za rękę. Powiedział, że czas już chyba…
Rzemyk wylądował za oknem.
Nie trzeba więcej słów.
Od dziś nie płaczę.
Od dziś nie płaczę.
Od dziś.
Damian.
Wziął mnie za rękę. Powiedział, że czas już chyba…
Rzemyk wylądował za oknem.
Nie trzeba więcej słów.
Od dziś nie płaczę.
Od dziś nie płaczę.
Od dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz