Nocowałam u Amandy,
rano zajrzałam w przelocie do bursy, wrzuciłam do plecaka laptop i wzięłam
Arsena w transporterku, hamując łzy, które i tak popłynęły kiedy na przystanku
przytuliła mnie Natalia, a Okruch stał obok wycierając je jednym palcem. Bo on
nawet na mnie nie spojrzał wchodząc na to jebane pierdolone kurewskie kurwa
drugie piętro. Nawet-nie-spojrzał.
Nie przyjechał tramwaj, kolejny się spóźnił, więc autobus linii Łódź-Biłgoraj
goniłam przez dworzec z wywieszonym jęzorem. Kierowca zauważył mnie cudem, a
potem nie mogłam złapać tchu, hamując łzy które i tak płynęły za każdym razem,
kiedy myślałam o tym, że nawet-nie-spojrzał wchodząc na to jebane pierdolone
kurewskie kurwa drugie piętro!
.
Ewunia jest chora, gorączkuje, ma zastrzyki, płacze, przylepia się, wtula i nie
puszcza na krok. Spałyśmy wczoraj razem popołudniu, jadłyśmy obiad ze
szczurami, jeździłyśmy na koniu na biegunach, oglądałyśmy 101 dalmatyńczyków.
Kiedy zadzwonił po geografii, Ewa zabrała telefon i wykrzyczała do słuchawki ‘Atuj,
pijedź! Pojedziemy na basien!’… A potem ja powiedziałam, że zabieram jego
siostrę do Warszawy na wystawę szczurów rasowych, i nie wiem, czy mi się
wydawało, czy usłyszałam w jego głosie szczere oburzenie, że jemu nawet nie
zaproponowałam, żeby wybrał się ze mną. I że teraz skoro biorę Olę, to on już
nie, no bo jak.
Jakaś niespójność, czyżby, nielogiczność…?
Kiedyś byłoby oczywiste, że jedziemy na wystawę razem, a teraz nawet nie
pomyślałam o tym, żeby jemu ten wyjazd zaproponować, bo z góry założyłam, że po
co mu wycieczka w moim towarzystwie, skoro nie obchodzę go, na dni otwarte
uniwersytetu puścił mnie samą, a byłam w dużo gorszym stanie, więc po co miałby
marnować teraz czas, na głupie podróże pociągiem ze szczurami, jeśli drugie
piętro ma pod nosem, a pewnie woli dużo ciekawsze wycieczki tam…
/drugie piętro staje się w moim słowniku synonimem wszelkiego zła.
.
Wieczorne rozmowy z Dominikiem, Madź. Nocne z Damianem. Dziennie z mamą, z
bunią, z Aśką. Rozmowy z których nie wynika nic, bo ja i tak zrobię co zechcę.
I wszyscy doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Motyw warszawski został poruszony bardzo intensywnie, aż zaniemówiłam z
wrażenia, że nagle, kiedy ja już właściwie przyzwyczajać się zaczęłam do wariantu
łódzkiego, moja rodzina przestaje Warszawę traktować jako fanaberię. I jawić
się wszystko zaczyna jako pomysł niegłupi, a nawet niezły.
Się okaże, przecież. Wszystko zależy od matury z francuskiego i tego, na który
uniwersytet się w końcu dostanę.
O ile w ogóle, gdziekolwiek.
.
.
.
Po wysprzątanym pokoju buszują cztery szczurze panny. Co chwila chyłkiem
przemyka jakiś mały cień. Nitka wskoczyła na łóżko. Przytulona do mojej szyi,
zerka z ramienia w monitor.
Czytasz, Nitusiu?
Ale co tu czytać, Nitusiu…
Szary codziennik.
Idźmy lepiej, odpłyńmy gdzieś.
Gdzie indziej.
Gdzie lepiej.
/ ‘sleeping well, no bad dreams.’