środa, 5 października 2005

Milion świetlnych lat ode mnie.

I to jest problem, że nie jestem od dawna dzieckiem, dziewczynką która niewinnie pakowała się na kolana nie myśląc wiele. Oj, nie. 
Czasami nie umiem udawać.
Więc nie prowokuj, proszę. Za bardzo mi zależy, żeby to zepsuć. Dlatego wolę tak.
.
Siostra wychodzi w piątek ze szpitala, wykluczyli wszelkie guzy, krwiaki, itp., na szczęście. Leczenie farmakologiczne kontynuowane w domu, obserwacja, badania kontrolne. Ale będzie dobrze.
Kamień z serca.
.
I zamiast pilnie pisać wypracowanie na francuski, zatapiam się w Pratchett’a, bo w przeciwieństwie do jego książek absurdalność rzeczywistości wcale nie jest zabawna i jakoś wolę przebywać dzisiejszego wieczoru tam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz