niedziela, 28 sierpnia 2005

Ooo, która to? Niemożliwe!

Przegadaliśmy z Piotrem 8 godzin. Nadrabiając całe wakacje, podczas których on zajęty programowaniem a ja wiecznie niewyspana. Przerwał mi pakowanie ogórków w słoiki. I przez niego miałam na kolację ohydnie zimne frytki. Ale wybaczam, bo obiecał pożyczyć ten nieszczęsny Potop. W wersji filmowej. 
/bogu niech będą dzięki./
.
Mundurek oddany wczoraj do pralni natrętnie wkrada się w myśli pikając serią przypomnień o rzeczach, które koniecznie i których absolutnie do bursy. Nie chcę wcale, ale to jeszcze tylko 8 miesięcy, że tylko i później jak najdalej od miasta dwóch klubów, co to im się jedno marzy. Wcale nie wiem, jak im to pójdzie i wcale nie wiem jak mi. Ale chciałabym bardzo za rok o tej porze napisać tu o tym, jakie jest nasze warszawskie mieszkanie.
/Och, 'nasze', jak to brzmi.
Zaraz zadzwonię, A., bardzo mam ochotę cię obudzić./

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz