Gram w klasy.
Czytam we wszystkie strony, nie patrząc na numerację rozdziałów, otwieram
książkę w miejscach najzupełniej przypadkowych i czytam dalej, bazgrząc
ołówkiem na marginesach, zaznaczając fragmenty takie jak ten:
‘Bywają życia, jak artykuły literackie w periodykach i czasopismach, wspaniałe na pierwszej stronie, lecz z ogonami ciągnącymi się wstydliwie gdzieś na stronach trzydziestych, wśród ogłoszeń i reklam pasty do zębów.’
( rozdz. 85 )
U mnie też tak? In a family portrait we’re pretty happy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz