z bolesnej
drżącej śpiewny owoc ciała
patrząc na samotne palce
mogę wysnuć pięć poematów
dotykając moich napiętych ust
szepczę
i słowa - rozkołysane rytmem wielkiej wody
plotą się w wiersze
mokre
bardzo słono biegną poprzez twarz’
( H. Poświatowska )
A ja nawet wiersza napisać nie potrafię. I nie mam odwagi ubierać w słowa to, co chciałabym powiedzieć.
.
Tylko milczę, patrząc na szybkę telefonu.
Smutna.
.
.
.
Przez chwilę naprawdę się bałam, czując, jak oddech coraz słabiej i trudniej przeciska się przez gardło, jak zaczyna brakować tchu.
Ręka, żyła, zastrzyk.
Oddech.
Cisza.
Sen.
.
Tak ciemno...
drżącej śpiewny owoc ciała
patrząc na samotne palce
mogę wysnuć pięć poematów
dotykając moich napiętych ust
szepczę
i słowa - rozkołysane rytmem wielkiej wody
plotą się w wiersze
mokre
bardzo słono biegną poprzez twarz’
( H. Poświatowska )
A ja nawet wiersza napisać nie potrafię. I nie mam odwagi ubierać w słowa to, co chciałabym powiedzieć.
.
Tylko milczę, patrząc na szybkę telefonu.
Smutna.
.
.
.
Przez chwilę naprawdę się bałam, czując, jak oddech coraz słabiej i trudniej przeciska się przez gardło, jak zaczyna brakować tchu.
Ręka, żyła, zastrzyk.
Oddech.
Cisza.
Sen.
.
Tak ciemno...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz