( ‘Nieśmiertelność’ M. Kundera )
…demoniczne spojrzenie Melanii błyszczy w mroku zza doniczki z chamedorą wychyla się kołyszący ogon, oczy świecą, czujne uszy wyłapują każdy szmer tykanie zegara i popiskujące na dachu gołębie, parapet zbliża się powoli i w jednej chwili jest równy deskom podłogi pomalowanym na bordowo, płynne i delikatne kroki stapiają się z dywanem by nagle skokiem wtulić się w ciepły bok, spokojny oddech, mruczenie, stukot klawiatury, przymknięte powieki, zakurzona książka z biblioteki pod ręką, zapach miejsc dłoni kartek wyblakłej farby drukarskiej intrygi, brak kubka z herbatą i nieuchwytnej pary ulatniającej się aż do sufitu z jasnego drewna, rozmywającej się gdzieś po drodze między myślą tęsknię i szeptem przyjdź, które wysłane razem w przestrzeń odpowiadają sygnałem sms, a czasami dotykiem, budząc.
.
Och… Nie słyszałam, że wołałeś, kochanie…
…demoniczne spojrzenie Melanii błyszczy w mroku zza doniczki z chamedorą wychyla się kołyszący ogon, oczy świecą, czujne uszy wyłapują każdy szmer tykanie zegara i popiskujące na dachu gołębie, parapet zbliża się powoli i w jednej chwili jest równy deskom podłogi pomalowanym na bordowo, płynne i delikatne kroki stapiają się z dywanem by nagle skokiem wtulić się w ciepły bok, spokojny oddech, mruczenie, stukot klawiatury, przymknięte powieki, zakurzona książka z biblioteki pod ręką, zapach miejsc dłoni kartek wyblakłej farby drukarskiej intrygi, brak kubka z herbatą i nieuchwytnej pary ulatniającej się aż do sufitu z jasnego drewna, rozmywającej się gdzieś po drodze między myślą tęsknię i szeptem przyjdź, które wysłane razem w przestrzeń odpowiadają sygnałem sms, a czasami dotykiem, budząc.
.
Och… Nie słyszałam, że wołałeś, kochanie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz