Przypadkiem
trafiłam na pusty, jak mi się wydawało, flakonik. Nieostrożnie spróbowałam jego
zapachu (jasnofioletowy, a
przecież nie lubię). Poczułam go na nadgarstku. Dziwne było to szczypiące
ciepło, czy może bardziej, piekący chłód. Na krótką chwilę odpłynęłam we
wspomnienia ukryte w pudełku na szafie.
.
Zawsze mogę się tłumaczyć, bo przecież ostrzegałam. Lód też parzy. A może to
był ogień?
.
Nic nie powiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz