Ewa długo nie chciała zasnąć i na wszystkie sposoby
próbowała uciec z wózka. Zła byłam, bo czas leciał, a na mnie czekał ciąg
dalszy wielkich porządków, z którymi chciałam się uporać przed powrotem
rodziców. Jakoś się na to nie zanosiło. Mała zaczęła płakać. Bardzo
intensywnie.
Zrezygnowana, wzięłam ją na ręce i zaczęłam myśleć o cudach, które mogłyby
uratować sytuację. Długo się nie zastanawiałam... Mrucząc banalną kołysankę,
poczułam, jak Ewa wtula buzię w zgięcie mojego łokcia. Już spała.
Panele w kuchni myłam szeptem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz