Położyłam się wczoraj o 3.
ojciec obudził mnie o 5. Tak odpoczywam w domu po tygodniu ‘ciężkiej pracy’ w I
LO. Podkrążone oczy. Nieprzytomny wzrok. Rozpalone policzki. Potargane włosy.
Palce leniwie prześlizgują się po klawiaturze. Nie chce się myśleć. Nic się nie
chce.
...
Dziwnie. W moim pokoju jakieś nie moje rzeczy. Poprzestawiane książki. Nie
podlane kwiatki. Przewrócone krzesło. Aneta w moim swetrze. Karolina z moim
misiem. Jasiek robi demolkę. W moim pokoju. Czuję się obco. Niby jest tak samo.
Ale nie jest. A kiedy pojawi się ‘ono’. Wcale nie będę przyjeżdżać do domu.
Przecież ono zajmie moje miejsce.
Znów miewam apokaliptyczne wizje dotyczące tego dziecka.
.
‘...i właściwie gdyby nie ty, odszedłbym. Nie mogłem już wytrzymać, miałem
dosyć tego wszystkiego. I tylko to, że byłaś ty. Tylko dlatego się nie
rozwiodłem z mamą.’
( tata )
To coś nowego. Dotychczas tylko mama mi tak mówiła. Że nie rozwiodła się z
ojcem ze względu na mnie. A teraz i on. Cudownie. ( ‘W samotni mej figi
spadają z drzew’ ... ) Skoro się nie rozwiedli jednak, to może niech darują
mi teraz takie gadanie. Niech mi darują. Bo naprawdę jest mi przykro. I nie
chcę tego słuchać.
.
Byłam w piątek w gimnazjum. Miałam ochotę odwiedzić stare śmieci. A dzisiaj
przyszedł do mnie Grzybek. I Agata z Karoliną. W sumie gadali głównie oni.
Grzybek i Karo w jednej szkole, Aga w sąsiedniej, codziennie dojeżdżają jednym
autobusem. Oni gadali, ja słuchałam. Agata została u mnie dłużej. Czerwcowe
kłótnie zbladły. Ucieszyłam się. Naprawdę.
.
...zasypiam....
dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz