Wieczorami przesiaduję na balkonie, przeganiając ból głowy. Balkonowi daleko do zapachu i nastroju letniej łąki, ale po uruchomieniu wyobraźni, na upartego, daje radę. W tym roku posadziłam w glinianych doniczkach białą lawendę, cytryniec chiński i pomarańczową różę. Czekam, aż zakwitną. W międzyczasie doglądam ich czule, podlewam i mantruję, by przetrwały kaprysy pogody.
Opowiadam o głupotach, żeby uciec od problemu.
Problem, jak to problemy mają w zwyczaju, ignorowany - narasta. W ten prosty sposób powstaje tak zwane błędne koło, z którego nie potrafię się uwolnić. Proszę się ogarnąć, bo jeszcze tak pani na przyszłość zostanie; ostrzega moja psycholog. Z pani możliwościami, zdolnościami, stać panią przecież na więcej; dodaje.
Kiwam głową, co chyba ma oznaczać niemą zgodę, akceptację, niewerbalne przyzwolenie, by kontynuowała wątek.
Pora zacząć więcej od siebie wymagać, mniej usprawiedliwiać lęki i obawy, bardziej się starać, rozumie pani.
Rozumiem. Ale nie pojmuję, to znaczy...
...czy można poprosić tabletki na niemoc?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz