Nie jest tak, że mam jakieś samobójcze zapędy.
Autodestrukcyjne skłonności owszem, poniekąd namiętnie, acz niejako przy okazji, mimo woli, bo tak się jakoś składa.
Tylko bywają takie czasy, kiedy zwyczajnie mam ochotę zniknąć, w sensie, by to wszystko dookoła przestało mnie dotyczyć. I żebym już mogła się nie przejmować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz