środa, 23 marca 2005

A letter. /Fear of the dark is growing inside of me.

Tamta noc nie była dobra. Inne, równie pełne niepożądanych snów. Okropnie lepkie od spoconej koszuli, okropnie budzące w połowie zdania. Dokończoność zbędna, wiem co było dalej. 
.
.
Kochany,
nie potrafię nie pamiętać. Nie myśleć. Nie wspominać. Nie układać tysiąca scenariuszy, z których żaden prawdziwym być nie mógł od początku do końca.
Teraz siedzę. Beznadziejnie wpatrując się w szybkę telefonu.
Wcale nie chcę, żebyś dzwonił.
Wcale nie chcę się z Nim kłócić z powodu twojej wirtualnej obecności. Z powodu każdego smsa i sygnału, z powodu słów niedopuszczalnych i absurdalnie mało rzeczywistych.
Nie tęsknię. Nie potrzebuję. Zbudowałam ‘swój własny kontekst’ ( cyt. za Szymonem W. ) i bronić go będę póki mnie szlag jasny nie trafi.
- Szczęście.
Kto powiedział, że przy tobie?
Dlatego zabraniam ci.
(Zawsze wiedziałeś, jak mnie podejść.)
Pamiętaj, że to był krótki ciepły sen. Tylko i wyłącznie, i nic więcej.

Nigdy twoja.

k.

.
.
.
Mam dziś zmęczone zarwaną nocą myśli.
Świadomość mimowolnego uszkodzenia cienkiej nitki, przyjaźnią między kobietą a mężczyzną zwaną. (Cezary.)
18 niedorosłych lat za dwa tygodnie.
Nie napisany artykuł do szkolnej gazetki (ja się nie nadaję, Karolajn, posłuchaj ‘Teksańskiego’ i uwierz, proszę).
Zaczęty kurs na prawo jazdy.
Pierwszą szóstkę z odpowiedzi z polskiego w dzienniku z etykietką I LO.
Sweter brązowy i szczura w rękawie.
.
( ‘Jestem wodą do której raz włożywszy dłoń
nigdy nie zdołasz jej zapomnieć’
‘List’ Hey )


Szukam przyjaciół pośród ludzi kochających swoje żony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz