Jeżeli w ciągu najbliższych dwóch tygodni dostanę
niedostateczną z matmy, chemii i fizyki, i jeśli dostanę tróję z biologii, ze
sprawdzianu, na który się NAUCZYŁAM – pierdolę I LO i przenoszę się do innej
szkoły. I szkoda mi będzie tylko francuskiego.
Nie daję rady być w tej szkole. Za dużo mnie to kosztuje zdrowia i nerwów. Bo
nigdy w życiu nie byłam tyle chora, co przez ostatnie pół roku. Nie warto
chyba.
Przeliczyłam się. Wcale nie jestem silna. Ani mądra.
Najwidoczniej Łódź nie jest moim miejscem. I jeśli kiedyś będę miała wybierać
studia, jedno jest pewne – wszędzie, tylko nie TAM. Nigdy więcej tego
koszmarnego miasta.
I nazwij mnie tchórzem. Nazwij. Ale najpierw postaw się na moim miejscu. I
będąc normalnym człowiekiem przeżyj tą szkołę. Wtedy postawie ci pomnik i
publicznie przyznam, że jestem idiotką. A teraz pozwól mi się pogrążyć. Bo
muszę wrzucić kilka rzeczy do plecaka i wyjść na przystanek. I dojechać do
Dworca Łódź Fabryczna. I mieć w sobie tyle samozaparcia, żeby wstać i pójść w
poniedziałek do szkoły, ze świadomością, że na drugiej lekcji jest fizyka. A we
wtorek sprawdzian z matmy.
Do widzenia się z państwem.
Wrócę, jak będę. Jeśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz